Bezbronna zamieniłabym raczej na bezradna. Nie daj Boże, żeby się nam zachciało siku zaraz po pomalowaniu paznokci. Wewnętrzna walka: opróżnienie pęcherza vs zniszczony manicure - gwarantowana. Lub też rozpaczliwe wołanie: 'Kochaaaaanie, zdejmij mi spodnie, bo muszę do łazienki, a mam mokre paznokcie'. Albo jeszcze próby ściągniecia tychże spodni i nie zniszczenia warstwy lakieru - zwykle ocierające się o gimnastykę artystyczną i zakończone fiaskiem.
Ja na szczęście mam już swoją tajną broń, która pozwala mi uniknąć sytuacji podobnych do opisanej wyżej:)
Avon Nail Experts - liquid frezze - quick dry nail spray
Lub 'po polskiemu' - wysuszacz lakieru w sprayu:)
Zaletę ma jedną, ale za to przeogromną. Wysusza większość lakierów w około 60 sekund. Gdyby nie on, pewnie nie malowałabym paznokci. A tak maluję, psikam i wychodzę. I niestraszne mi zamykanie mieszkania, wyciąganie pieniędzy z portfela etc.
Chciałabym jednak zaznaczyć, że ja używam preparatu w przeogromnych ilościach - 2 psiki na każdy palec:)
Przejdźmy do wad, które nie zrażają mnie jednak do preparatu.
1. Kłopotliwa konsystencja: niby tłusta, niby nie. W każdym bądz razie bardzo śliska. W związku z tym:
a) nie należy używać preparatu nad wanną, brodzikiem prysznica, kafelkami w łazience - niekoniecznie przyjemna przejżdżka gwarantowana
b) kiedy mamy już na rękach pewną ilość płynu, to buteleczka zaczyna ślizgać się nam w dłoniach i bardzo trudno jest nacisnąć 'spust';)
Co ciekawe, produkt nie brudzi tkanin. Nie natłuszcza skórek, ale też nie wysusza.
Zapach preparatu jest bardzo przyjemny. Przypomina mi jakieś perfumy, jednak nie jestem w stanie przypomnieć sobie, jakie. Jednak jego smak jest przeokropny. Uczcie się na moich błędach:) Na jabłuszko 'po drodze', kiedy wychodzimy z rękami popsikanymi tym preparatem nie ma najmniejszych szans.
Spray zwykle kosztuje około 12-15 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz