sobota, 23 lipca 2011

Virtual Long lasting eyeliner White

Do niedawna uważałam aplikowanie czegokolwiek na linię wodną za co najmniej niehigieniczne. Jednak koleżanka, która pracuje jako make up artist przekonała mnie do stosowania w tym miejscu białej kredki.

Zalety białej kreski na linii wodnej są niezaprzeczalne - po pierwsze powiększa oko, a moim zdaniem oczy nigdy nie są za duże. Po drugie, to moje osobiste wrażenie, rozświetla spojrzenie i zmniejsza oznaki zmęczenia.

Mój wybór padł na kredkę firmy Virtual, za około 8 zł.


Jest właściwie kredką idealną. Po pierwsze, jest miękka i mocno napigmentowana. Po drugie, nie wywołała żadnych podrażnień, których bardzo się obawiałam. Jest bardzo trwała - wytrzymuje na oczach cały Boży dzień. Na dodatek jest wydajna - około miesiąc prawie codziennego używania przeżyłyśmy bez strugania.

Ale wczoraj przyszedł sądny dzień i moja miłość do tej kredki została wystawiona na próbę. Jej po prostu nie da się zastrugać. Jest wykonana z paskudnego drewna, takiego jak najtańsze chińskie ołówki. Materiał nie ma zwartej konsystencji i nie tworzy przy struganiu ślicznej tasiemki. Zamiast tego kruszy się na milion drzazg, które wbijają się w rysik i oklejają go z każdej strony.


Po obfotografowaniu kredka wylądowała w koszu. Szkoda, bo to naprawdę fajny produkt.

Teraz nie wiem, czy szukać innej kredki, np wysuwanej, ryzykując, że nie da mi takiego komfortu użytkowania, jak ta Virtuala? Czy może kupić następną taką samą ze świadomością, że posłuży mi do pierwszego strugania?

2 komentarze:

  1. ojej ... faktycznie niemiła niespodzianka ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kredka ma już swoją następczynię z Inglota:) Potestuję do pierwszego strugania i skrobnę notkę:)

    OdpowiedzUsuń