wtorek, 5 lipca 2011

Wibo LE Rose Collection

Nie mogłam się doczekać lakierów z tej limitowanki. Prawdę mówiąc - spotkał mnie zawód. Pierwszy już w sklepie. Stand z limitowanką był oświetlony bardzo mocnymi lampami, które nagrzewały kosmetyki. Lakiery były wręcz gorące. Wszystkie kolory wydawały mi się nieciekawe, rozmleczone. Dopiero w domu zorientowałam się, że to sprawka jasnych lamp i nieregularnego kształtu buteleczki.

Ale do rzeczy. Zdecydowałam się na lakier widoczny na zdjęciu, odcień nr 8. W buteleczce pachnie praktycznie jak zwykły lakier, róże przegrywają z chemicznym smrodkiem. Pędzelek niby jest w porządku, konsystencja też. Ale lakier niemiłosiernie smuży, po 3 warstwach nadal mam prześwitujące paski i plamy. Na dodatek jest jednym z wolniej schnących lakierów w mojej kolekcji. Schnie do półmatu, zdarzają mu się pojedyncze pęcherzyki powietrza. Trwałość jest bardzo przeciętna. 48 h po pomalowaniu paznokci u wszystkich mam pościerane końcówki, a na końcach niektórych także drobne odpryski.

Zapach jest jedyną rzeczą, która mi się podoba. Na początku jest może troszkę zbyt intensywny, przy machnięciu ręką roznosi się, jakbyśmy użyły różanych perfum. Ale później jest śliczny, bardzo delikatny, wyczuwalny tylko, kiedy przybliży się rękę do twarzy. I trwa u mnie już wspomniane wyżej 48 h.

Podsumowując - jeżeli potrzebujesz lakieru w którymś z kolorów z limitowanki - lepiej chyba poszukać zwykłego odpowiednika. Jeżeli masz ochotę na pachnący gadżet, to masz wspaniałą okazję, by sprawić sobie taki za 4,99 zł.


1 komentarz:

  1. oo jaki śliczny kolor:) wow!!!
    zapraszam również na mojego bloga będzie mi miło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń